niedziela, 8 kwietnia 2012

POLSCY ZIOMALE.kura.

Kolega powiedział,że tę chałupę,którą kupili na wsi od rodziny ,skończyli już remontować i śmiało pojechać możemy.Popatrzyłem na niego i spytałem,co tam robić,bo książki na miejscu można czytać...Dziewczyny takie,że mucha nie siada-przekonywał.Cicho,spokojnie,a babcia obiecała,że kurę podaruje.
-Gdybyś tylko mógł zrobić takie urządzenie z korbką.
-Takie,co się kurę nabije i potem nad ogniem się będzie nią pokręcać?
-No.
-Dobra... 
-Dobra.

Jedziemy,Alkohole zakupione,żywność zdobyta.Wszystko gra.
-Duża ta wieś-spytałem.
-Mała.

Istotnie,mała.Szosa wąska i dziurawa jak sito.Ale dom ładny,na skrzyżowaniu.A obok dróżka i sad piękny,pachnący jabłkiem i gruszką.Może też zaistniał element śliwki...i wiśni,ale to gdzieś z oddali.
-Świetnie tutaj.
-A nie mówiłem.
Weszliśmy do środka.Sień zapachniała pierwsza.A potem kuchnia wielka i pokój.Usiedliśmy na starych,plecionych krzesłach.Resztki słońca wdzierały się do wnętrza przez niewielkie okno.Biały,odrapany kredens rzucał cień dziwny na drewnianą podłogę.
-Wiesz,pojedziemy,to zapoznam cię z dziewczynami i przy okazji zaprosimy je na jutro na wieczór...
Kolega nie skończył mówić,bo nagle pojawiła się stara ,niziutka kobieta z siekierą w ręku.Wyglądała,jak jakaś bogini,a siekiera przy jej mizernym wyglądzie dojrzała do atrybutu ludowości pełnej,dojrzałej i silnej.
-To moja babcia.
Zerwałem się i chwyciłem za dłoń.Była szorstka,spracowana,niemiła w dotyku.Musnąłem ustami wystającą kostkę i szybko wyprostowałem się.
-Chodźta,to se kurę złapieta.-powiedziała.

Ptaków było na pewno ze sto.Różne.Rude,brązowe,czarne w białe kropki,siwe i jedna cała biała.Kura wyróżniająca się.Królowa.No i...Babcia kazała właśnie tę złapać.
-A innej nie można,babciu?
-Ni,tamte złapta.Tylko tamte...

Stworzenie było sprytne,oj sprytne.Biegaliśmy zatopieni w  stadzie dobrą godzinę.W tym czasie złapałem dwadzieścia innych,ale biała była wyjątkowa.W końcu jednak przegrała.A zaraz potem poległa trzaśnięta wielką siekierą starej kobiety na pieńku ustawionym tuż przy jej
drewnianym,niskim domu.No cóż pozostał martwy,bezwładny ptak i szczerbaty uśmiech małego kata ze swym wielkim narzędziem w skarlałej dłoni.

Niestety,ale starość posiada w sobie bardzo dużo konserwatyzmu.Najpierw było skubanie,a potem musiał powstać rosół,choćby się waliło i paliło.

Dziewczyny były piękne.I chociaż za wiele nie mówiły(więcej się śmiały),to na zaproszenie przystały chętnie .Jednym słowem,wszystko szło po naszej myśli oprócz jednego-kury.Gotowała się cztery godziny i była twarda.Gotowała się osiem godzin,całą noc,cały dzień i była twarda.Przypominało to trochę wojnę,bowiem uzupełnialiśmy wodę na zmianę,co dwie godziny.Przypominało to zmianę warty...Zresztą miejscowość nazywa się Sielce.Nic dodać nic ująć.

Potem przyszła imprezka.Wszystko jak trzeba-ona twarda.Dziewczyny się zniechęciły i poszły.Rożen się przewrócił,kura wpadła w ognisko. Poszliśmy spać.
-Spaliła się ta cholera-zagadnąłem rano.
-Zaraz pójdę i zobaczę.
Wrócił i oznajmił...

-Nieeee!-krzyknąłem widząc przypaloną kulę.
-Wiesz,tamte drzewa,to moja bramka-krzyknął kolega.
-Dobra,a te moja...
-Ja jestem Boniek.
-A ja Pele.
-Uwaga,uwaga,goooooooooooool!!!KUBA

26 komentarzy:

  1. michalc30.bloog.pl9 kwietnia 2012 02:09

    Witaj Kuba!
    Jeno dziewczyn i kury żal.
    Pozdrawiam dyngusowo.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
  2. hehe te sobie kura z Was zazartowala jak nie chciała tak nie dała ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ta kura musiała być...emancypantką.:-)))))KUBA

      Usuń
  3. Kura się zemściła za śmierć!
    Ja pamiętam jak byliśmy na wakacjach u babci na Pomorzu to ojciec zabijał koguty i kury. Na rosół ma się rozumieć. Ale nam oczywiście nie pozwalał patrzeć.
    Niestety takie jest kurze życie. "Nie chcesz jajek znosić to darmo nie będziesz żarła"
    A nie potrafisz kur zabijać to z głodu zdechniesz. I tak się koiło zamyka.
    Sprawnie to napisałeś. Ja kiedyś bardzo długo kukurydze na rybki gotowałem. I cały czas twarda była. Ale się okazało, ze to była kukurydza pastewna i się do gotowania nie nadawał.
    Pozdrawiam ze słonecznej Warszawy.
    Zabójca ryb przed zjedzeniem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurze życie jest chyba podlejsze od naszego.Dobrze,że to to rozumu nie ma.:-)))))KUBA

      Usuń
  4. Kubo, ależ babka Was ugościła dziesięcioletnią kurą. Na rosół to jeszcze mogła być, ale na rożen...
    To jest tak jak miastowe jadą na wieś...
    Kubo, fantastyczne opowiadanie...Godne publikacji!!!!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Klik dobry:)
    A może wszystkiemu winne te wcześniej zakupione alkohole? :)))
    Intuicja mi mówi,że bez tego zaopatrzenia, kura by się nie spaliła, a dziewczyny nie zniechęciły.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez tego gada,alkohole wróciły do domu,o!:-))))))KUBA

      Usuń
  6. No to ta kura Kubo musiała być doprawdy stara skoro przez tak długi czas się nie ugotowała. Odskocznię od codzienności to miałeś jak się patrzy :))) Fajnie...
    pozdrawiam kwiatowo

    OdpowiedzUsuń
  7. Trza było se z miasta przywieźć kurczaka, byłby pewniejszy a i dziewczyny by ostały się
    j

    OdpowiedzUsuń
  8. Kubo, co się z Tobą dzieje...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Kubuś!
    Wiem, ze nie zawsze ma się czas na bloga. I oczywiście wiem, że czasami ma się tego dosyć. Ja tak miałem. Zycie rzeczywiste jest ważniejsze. Z życia prawdziwego nic skasować nie można TAK JAK WPISU Z BLOGA!
    I życia prawdziwego tak upiększyć nie można jak bloga. Na blogu można napisać wszystko!
    W życiu wszystkiego zrobić nie można.
    Kubuś. Mnie też czas za szybko leci. I nie mam na to rady.
    Jak nas nie będzie zostaną nasze blogi:):):)
    Lepsze to chyba niż nagrobek z granitu?
    Zapraszam do Violki. Bo dała wpis.
    Spadam bo już o grobach zaczynam pisać a tu dzień się budzi:)
    Vojtek do Kuby

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholerny czas,Wojtuś.Ale taki nasz los.Nic nie uczynisz w tym kierunku.Pozostaje uśmiech i dystans.Trzymaj się.KUBA

      Usuń
  10. Kubo, wiem, że W.P. to stary ramol. Żal go opuszczać.
    Próbuję kroczków na Blogspocie. Coś jednak sknociłam. Moje posty nie ukazują się w wyszukiwarce.
    Fajnie, że odezwałeś się. Brakowało Ciebie. Każdy ma jakieś kłopoty, jest się wściekły, załamany, znerwicowany...
    Kubo,głowa do góry. Z utęsknieniem czekamy na Twój kolejny post.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dasz sobie radę,Łucjo.Jeśli ja sobie dałem...:-))))KUBA

      Usuń
  11. Witam Kubę! Nie pojedliście sobie mięska z kury:-)) Pamiętam z wczesnego dzieciństwa, że też mieliśmy kury. Pozdrawiam Przemek

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam Kubę! Widzę, że urządziłeś się w nowym miejscu. Ja będę miał kilka dni wolnego więc wybyczę się trochę i porobię w domu trochę rzeczy. Pozdrawiam Przemek

    OdpowiedzUsuń
  13. powiem ci że napisałam jak mówiłeś a potem znikło i nie wiem jak dalej zrobić no chyba nie potrafię poczekam na pomoc kuzynki ona też ma urodziny w czerwcu 12 kamila pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń